czwartek, 14 lutego 2013

św. Walenty...(inaczej)

pomóż nam.
I nie o miłość nam chodzi, bo my się bardzo kochamy.  I Was też kochamy- wszystkich dobrych wujków i wspaniałe ciocie. Miłości dostatek mamy, ale każdą cząstkę nowej też przyjmiemy.
Pomocy w innej dziedzinie potrzebujemy.
Św. Walenty za sprawą splecenia zwyczajów ludowych, folkloru i legend został postrzegany jako obrońca przed ciężkimi chorobami (zwłaszcza umysłowymi, nerwowymi i epilepsją).
 Jak wiemy nasz Marcelek na swej długiej liście ma również epilepsję i to niestety lekoodporną (lekooporną- ciocia się formalnie na nazwie nie zna). Fakt jest faktem, że leczyć się nie daje.
 No, ale jakby naszemu Księciowi było mało, to zwyczajne, paskudne choróbsko się przyplątało. W nocy 38 stopni do jego ciała zawitało i kaszel paskudny. Fatalni goście. Maluch się męczy. Jego wrażliwa skórka od razu na policzkach jakieś liszajki wytworzyła.
Pani doktor zaaplikowała antybiotyk i czopki.
Walczymy.
 Oby brata ominęło...

Po cichutku się przypominamy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz